La charte de Mariazell en Allemand

Schlussbotschaft der “Wallfahrt der Völker”

“Zeigt den Menschen in Europa Christus!”

Wortlaut der bei der “Wallfahrt der Völker” verlesenen “Botschaft von Mariazell”, die von den Vorsitzenden der Bischofskonferenzen der acht Teilnehmerländer unterzeichnet ist

P1010021_web-2.jpg

Einleitung:

Wir Bischöfe bitten alle unserem Hirtendienst anvertrauten Christen: Versteckt Euren Glauben nicht! Bleibt nicht am Rand des Weges in die gemeinsame Zukunft stehen! Geht mit, denkt mit, redet mit, arbeitet mit, sucht Allianzen mit allen Menschen guten Willens! Jeder von Euch kann dazu etwas Kostbares beitragen. Was sollen wir als Christen in Europa heute und morgen tun? Wir Bischöfe haben als Antwort auf diese Fragen sieben Bitten formuliert, die wir Euch, liebe Christen, Brüder und Schwestern, auf den Weg in die Zukunft mitgeben:

1. Den Menschen Christus zeigen
“Ihr sollt meine Zeugen sein”, hat Jesus Christus den Aposteln gesagt. Er sagt es auch zu uns. Viele Menschen in Europa kennen Christus nur oberflächlich oder noch gar nicht. Wir sind berufen, ihnen Christus zu zeigen. Wir begegnen ihm, wenn wir tief eintauchen in die Heilige Schrift, in das Gebet und in die Feier der Liturgie. Dazu brauchen wir eine konsequente Einübung. In den letzten Jahren ist dies leider oft versäumt worden. Wenn wir Christus wirklich gefunden haben, dann wird er uns drängen, die Freude darüber mit möglichst vielen anderen Menschen zu teilen. Wir werden missionarische Christen sein. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

2. Beten lernen und beten lehren
Europa wird nur gesegnet sein, wenn es hier viele Menschen gibt, die miteinander und auch einzeln beten und so Gott eine lobende, dankende und bittende Antwort auf das Wort geben, das er durch Schöpfung und Erlösung immer neu zu uns spricht. Unsere Pfarrgemeinden und Gemeinschaften sollen noch mehr Schulen des Gebetes werden. Heiligkeit und Schönheit als Teilhabe am Glanz Gottes müssen die Liturgie wieder stärker prägen. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

3. Das Glaubenswissen vermehren und vertiefen
“Seid stets bereit, jedem Rede und Antwort zu stehen, der nach der Hoffnung fragt, die euch erfüllt”, lesen wir im 1. Petrusbrief. Dies ist ein Wort auch für heute. Inmitten einer Bildungsgesellschaft ist es notwendig, dass Christen die großartige Gesamtgestalt des christlichen Glaubens gut kennen, damit sie in der Begegnung mit anderen Religionen und Lebensmodellen ernst genommen werden und bestehen können. Der “Katechismus der Katholischen Kirche” ist eine wichtige Hilfe zur Einübung in ein vertieftes Glaubenswissen. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

P1010028_web.jpg

4. Zeichen setzen
Täglich begegnen die Menschen in unseren Ländern einer Flut von Worten und Bildern. Nur weniges davon redet für Gott und für die Kirche. Wir können dem als Christen aber positive Zeichen entgegensetzen, indem wir das Kreuz in der Wohnung und im Arbeitsbereich, das Tischgebet und das Gespräch über religiöse Themen nicht verstecken. Das Zeichen des Kreuzes und andere christliche Symbole und Riten haben ihren Platz ebenso im privaten wie im öffentlichen Raum. Wir tragen als Christen sehr viel zum Wohl der Zivilgesellschaft unserer Länder bei. Das Christentum ist im Ganzen eine Großmacht weltweiter Barmherzigkeit und verdient daher den Respekt und auch die Dankbarkeit der Zivilgesellschaft. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

5. Die Sonntagskultur bewahren
Der möglichst arbeitsfreie Sonntag als gemeinsamer Tag größerer Ruhe ist ein hohes Gut, dessen Preisgabe der ganzen Gesellschaft schweren Schaden zufügen würde. Uns Christen ist der Sonntag heilig. Er ist ein Tag des Feierns vor Gott und mit Gott, ein Tag des Dankes für Schöpfung und Erlösung und ein Tag der Familie. Wir wollen Allianzen gegen die Aushöhlung des Sonntags suchen und mittragen. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

procession_a_Maria_Neustift_web.jpg

6. Leben schützen und entfalten
Entschiedene Christen sind Freunde des menschlichen Lebens in allen seinen Dimensionen: Freunde des geborenen und des noch nicht geborenen, des entfalteten und des behinderten, des irdischen und des ewigen Lebens. Dieses Leben ist heute besonders an seinem Anfang und seinem Ende bedroht. Wir werden daher unsere Kraft von Hirn, Herz und Hand einsetzen, um Menschen und ihre Umwelt zu schützen und zu entfalten. Unsere besondere Sorge gilt den Ehen und Familien. Sie sind unentbehrliche Bausteine der Gesellschaft und der Kirche. Die geringe Zahl der Kinder in unseren Ländern ist eines der größten Probleme Europas. Wir halten am Ideal stabiler Ehen und Familien unbeirrt fest und tragen am Geschick jener Menschen helfend mit, denen stabile Beziehungen zerbrochen sind. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

7. Die Solidarität in Europa und weltweit fördern
Die Katholiken unserer acht Länder haben im zu Ende gehenden Jahr des Mitteleuropäischen Katholikentages viel miteinander und füreinander getan. Sie haben so die Solidarität der Zivilgesellschaft in unseren Ländern gestärkt. Dieses Miteinander darf nach der “Wallfahrt der Völker” nicht wieder schrumpfen. Wir Bischöfe bitten alle uns anvertrauten Christen: Gehen wir weiter auf dem begonnenen Weg inmitten unseres Kontinents, inmitten der ökumenischen Christenheit und inmitten der ganzen Menschheit. Die Wallfahrt der Völker war und bleibt ein wichtiges Stück dieses Weges. Die Erinnerung an das ehrwürdige Gnadenbild von Mariazell soll uns begleiten. Bitten wir um die Kraft des Heiligen Geistes, dies zu tun.

Mariazell_web.jpg

La charte de Mariazell en Polonais

ORĘDZIE Z MARIAZELL

„Pokażcie Chrystusa ludziom w Europie”

Tekst „Orędzia z Mariazell”, które zostało podpisane i odczytane przez przewodniczących Konferencji Episkopatów ośmiu krajów uczestniczących w Pielgrzymce Narodów do Mariazell na zakończenie Środkowoeuropejskiego Dnia Katolików w dniu 22 maja 2004 r.

053_web-2.jpg

Wprowadzenie
My, biskupi, prosimy wszystkich chrześcijan powierzonych naszej pasterskiej służbie: Nie ukrywajcie waszej wiary! Nie zatrzymujcie się na skraju drogi prowadzącej do wspólnej przyszłości! Idźcie, myślcie, mówcie i pracujcie wspólnie, szukajcie współpracy ze wszystkimi ludźmi dobrej woli! Każdy z was może dodać do tego coś drogocennego. Co my, jako chrześcijanie w Europie, powinniśmy czynić dziś i jutro? My, biskupi, jako odpowiedź na te pytania sformułowaliśmy siedem próśb, które wam, drodzy bracia i siostry, pragniemy powierzyć na wspólną drogę w przyszłość.

056_web.jpg

1. Pokazać ludziom Chrystusa
„Będziecie moimi świadkami” powiedział Jezus do swoich uczniów. To mówi On także i do nas. Wiele ludzi w Europie zna Chrystusa tylko powierzchownie albo nie zna Go wcale. Jesteśmy powołani do tego, aby im Go pokazać. Spotykamy Go, kiedy głęboko zanurzymy się w Pismo Święte, modlitwę i liturgię. Do tego potrzebujemy konsekwentnego ćwiczenia. Często w ostatnich latach jest to niestety zaniedbane. Jeśli rzeczywiście znaleźliśmy Chrystusa, wtedy On nas przynagla, abyśmy radość z tego dzielili z możliwie wieloma innymi ludźmi. Bądźmy chrześcijanami nastawionymi misyjnie. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

2. Uczyć się modlić i uczyć modlitwy
Europa tylko wtedy będzie błogosławiona, jeśli będzie w niej wielu ludzi modlących się wspólnie i pojedynczo. W ten sposób przez uwielbienie, dziękczynienie i prośbę dadzą oni odpowiedź na Boże słowo, które ciągle na nowo kieruje On do nas przez dzieło stworzenia i odkupienia. Nasze parafie i wspólnoty winny stać się jeszcze bardziej szkołami modlitwy. Świętość i piękno, jako udział w blasku chwały Bożej, winny znowu odbijać się w liturgii. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

3. Pomnażać i pogłębiać wiedzę religijną
„Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” czytamy w Pierwszym Liście św. Piotra (3,15). To jest słowo na dziś. W społeczeństwie, które się stale dokształca, jest to konieczne, by chrześcijanie dobrze znali całą wspaniałość prawd wiary. Tylko wtedy będą poważnie traktowani i ostoją się w spotkaniach z innymi religiami czy modelami życia. Katechizm Kościoła katolickiego to ważna pomoc w pogłębianiu wiedzy religijnej. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

4. Stawiać znaki
Ludzie w naszych krajach codziennie spotykają się z potokiem słów i obrazów. Tylko niektóre z nich mówią o Bogu i Kościele. Jako chrześcijanie możemy temu przeciwstawić pozytywne znaki, o ile nie ukryjemy krzyża w naszych mieszkaniach i miejscach pracy, naszej modlitwy czy rozmowy na tematy religijne. Znak krzyża, a także inne symbole i obrzędy, mają swoje miejsce zarówno w otoczeniu prywatnym jak i społecznym. Jako chrześcijanie przyczyniamy się bardzo do pomyślności społecznej w naszych krajach. Chrześcijaństwo jako całość jest potęgą o zasięgu światowym w dziełach miłosierdzia i zasługuje na uznanie, jak również na wdzięczność społeczeństwa. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

004_web.jpg

5. Zachować tradycję niedzieli
Niedziela – w miarę możliwości – wolna od pracy jako dzień większego odpoczynku jest wyższym dobrem, z którego rezygnacja wyrządziłaby społeczeństwu wielkie szkody. Dla nas, chrześcijan, jest to dzień święty. Jest to dzień świętowania przed Bogiem i z Bogiem, dzień wdzięczności za dzieło stworzenia i odkupienia oraz dzień rodziny. Pragniemy szukać i przyczyniać się do porozumienia przeciw poniżaniu wartości niedzieli. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

6. Strzec i rozwijać życie
Zdecydowani chrześcijanie są przyjaciółmi życia we wszystkich jego wymiarach: przyjaciółmi życia narodzonego i jeszcze nienarodzonego, zdrowego i niepełnosprawnego, ziemskiego i wiecznego. To życie jest dziś zagrożone szczególnie na jego początku i na końcu. Dlatego pragniemy używać mocy naszego rozumu, serca i rąk, aby strzec i rozwijać człowieka oraz jego środowisko. Szczególną troską chcemy objąć małżeństwa i rodziny. One są niezastąpionymi komórkami społeczeństwa i Kościoła. Mała liczba dzieci w naszych krajach jest jednym z największych problemów Europy. Opowiadamy się niezmiennie za ideałem trwałości małżeństwa i rodziny, niesiemy pomoc tym, których stałe związki zostały rozerwane. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

7. Solidarność w Europie i na świecie
W kończącym się roku obchodów Środkowoeuropejskiego Dnia Katolików wierni naszych ośmiu krajów uczynili wiele razem i dla siebie nawzajem. Przez to umocniliśmy solidarność społeczną w naszych krajach. Ta współpraca nie może znowu osłabnąć po „Pielgrzymce narodów”. My, biskupi, prosimy wszystkich powierzonych nam chrześcijan: Idźmy dalej tą rozpoczętą drogą w środku naszego kontynentu, wśród ekumenicznego chrześcijaństwa, wśród całej ludzkości. Pielgrzymka narodów była i pozostanie ważnym odcinkiem tej drogi. Niech nam towarzyszy wspomnienie cudownego obrazu z Mariazell. Prośmy o moc Ducha Świętego, abyśmy to wykonali.

La charte de Mariazell en Tchèque

STŘEDOEVROPSKÉ KATOLICKÉ DNY – POUŤ NÁRODŮ DO MARIAZELL

POSELSTVÍ BISKUPŮ

Týden před svatodušními svátky jsme se my, biskupové z osmi zemí Evropy, sešli spolu s mnoha poutníky – ženami, muži a mladými lidmi – zde v Mariazell, jednom z velkých poutních míst střední Evropy, u Magna Mater Austriae, Magna Domina Hungarorum, Alma Mater Gentium Slavorum. V našem středu byl kardinál Angelo Sodano, vyslanec Svatého otce. Krátce po nedávném rozšíření Evropské unie podáváme svědectví o vůli podílet se jako křesťané na výstavbě společného evropského domu. Východiskem je pro nás evangelium. Známe problémy a hrozby dnešní Evropy. Ale také vnímáme šanci pro vývoj mírumilovného společenství na našem kontinentě uprostřed celého lidstva.

021_web.jpg

Jako lidé se nacházíme vždy ve společenství s dalšími lidmi. Naše křesťanská odpovědnost se týká všech lidí s jejich radostmi a strastmi, nadějemi i úzkostmi. Všichni jsou přes veškeré rozdíly a protiklady našimi bratry a sestrami, neboť Bůh je otcem nás všech.

Nejhlubším pramenem naší síly k lidství ve společenství s ostatními je Ježíš Kristus, náš Pán a Spasitel. Na základě víry v něj nespočetné množství lidí již 2000 let spolubuduje a utváří evropský dům. Mezi nimi šest svatých mužů a žen, které uctíváme jako patrony Evropy: otec mnišství, svatý Benedikt, Cyril a Metoděj, světci slovanských národů, Brigita Švédská, Kateřina Sienská a Edita Steinová.

Jako církev jsme dědici světců. Jsme ale také dědici hříšníků, kteří často zatemňovali tvář Krista i církve. Připomínáme si stinné stránky dějin církve, jako to obdivuhodně učinil i Svatý otec. Pomáháme tak našim národům a státům vyrovnat se s temnými kapitolami vlastních dějin a společné historie Evropy a vykročit cestou smíření. To je předpokladem pro budoucnost Evropy ve znamení míru.

Ačkoliv si to všichni neuvědomují, žijeme v době velkých rozhodnutí. My biskupové proto prosíme všechny křesťany svěřené nám do pastýřské péče: Neskrývejte svou víru! Nezůstávejte stát na okraji cesty do společné budoucnosti! Kráčejme společně, ve vzájemném dialogu, přemýšlení, spolupráci. Hledejme spojenectví se všemi lidmi dobré vůle! Každý z vás k tomu může něčím hodnotným přispět. Jsme přesvědčeni, že novou, (ještě) lepší Evropu nelze vybudovat bez křesťanů nebo proti nim, bez Krista nebo proti němu.

055_web.jpg

Starobylá milostná soška Panny Marie Celské ukazuje na svého syna Ježíše Krista. Hledíce na tento výjev, připomínáme si Mariina slova, která řekla na svatbě v Káně lidem v jejich tísnivé situaci. Tato slova znějí: „Udělejte všechno, co vám řekne.“ Tato výzva platí i pro nás. Čemu se máme jako křesťané v Evropě dnes a zítra ve věrnosti Kristu a lidem, které nám svěřil, věnovat zvláště intenzivně? My biskupové jsme jako odpověď na tyto otázky zformulovali sedm proseb, které Vám, milé sestry a bratři, dáváme s sebou na cestu do budoucnosti:

1. Ukázat lidem Krista
„Budete mými svědky,“ řekl Ježíš Kristus apoštolům. Říká to i nám. Mnoho lidí v Evropě zná Krista jen povrchně nebo ho zatím vůbec nezná. Jsme povoláni k tomu, abychom jim Krista ukázali. Setkáváme se s ním, když se hluboko ponoříme do Písma svatého, do modlitby nebo slavení liturgie. K tomu potřebujeme důslednou přípravu. V posledních letech to bylo bohužel často zanedbáváno. Jestliže jsme Krista skutečně našli, bude nás to pobízet k tomu, abychom se o tuto radost podělili s co největším množstvím lidí. Staňme se křesťany misionáři.

2. Učit se modlit a vyučovat modlitbě
Evropa bude požehnána jen tehdy, když zde bude dostatek lidí, kteří se společně i jako jednotlivci budou modlit, a tak dají Bohu oslavnou, děkovnou a prosebnou odpověď na Slovo, kterým k nám stále znovu promlouvá skrze stvoření a spásu. Naše farnosti a společenství by se měly ještě více stát školami modlitby. Svatost a krása, jako projevy naší spoluúčasti na slávě Boží, musí znovu prostoupit ducha liturgie.

3. Rozvíjet a prohlubovat znalosti týkající se víry
„Buďte stále připraveni obhájit se před každým, kdo se vás ptá po důvodech vaší naděje,“ čteme v 1. listu svatého apoštola Petra. To jsou slova, která platí i dnes. Uprostřed společnosti založené na vzdělání je třeba, aby křesťané dobře znali velkolepý celek křesťanské víry, aby mohli být bráni vážně a obstáli v setkávání s jinými náboženstvími a životními styly. Katechismus katolické církve je důležitou pomůckou k získávání hlubších znalostí o víře.

4. Vydávat svědectví
Lidé v našich zemích se každý den setkávají se záplavou slov a obrazů. Jen málo z toho je přivádí k Bohu a církvi. Jako křesťané se však proti tomu můžeme obrátit pozitivními znameními víry, tím, že nebudeme skrývat kříž v bytě a na pracovišti, že nebudeme skrývat modlitbu u stolu nebo rozhovory o náboženských tématech. Znamení kříže a jiné křesťanské symboly a obřady mají své místo jak v soukromém, tak veřejném životě. Jako křesťané hodně přispíváme k blahu naší občanské společnosti. Křesťanství jako celek je velmocí světového milosrdenství, a zasluhuje si proto respekt a také vděčnost občanské společnosti.

049_web.jpg

5. Zachovávat sváteční charakter neděle
Neděle, která je – pokud možno – dnem pracovního klidu, je jakožto den společně sdíleného volna velkou hodnotou, jejíž ztráta by způsobila celé společnosti mimořádnou škodu. Pro nás křesťany je neděle svatá. Je dnem slavení před Bohem a s Bohem, dnem díkůvzdání za stvoření a vykoupení a dnem rodiny. Chceme hledat a vytvářet společenství zasazující se proti vyprazdňování takovéhoto pojetí neděle.

6. Chránit a rozvíjet život
Přesvědčení křesťané jsou zastánci lidského života ve všech jeho fázích: právě narozeného či dosud nenarozeného, rozvinutého i postiženého, pozemského i věčného života. Tento život je dnes ohrožen zvláště na svém počátku a konci. Musíme tedy nasadit sílu svého rozumu, srdce i rukou, abychom chránili a rozvíjeli člověka a jeho okolí. Především je třeba starat se o manželství a o rodiny, které jsou nepostradatelnými stavebními kameny naší společnosti a církve. Nízký počet dětí v našich zemích je jedním z největších problémů Evropy. Držme se ideálu stabilních manželství a rodin a pomáhejme nést břímě těm lidem, jejichž stabilní vztahy ztroskotaly.

7. Podporovat solidaritu v Evropě a na celém světě
Katolíci z našich osmi zemí v nyní končícím roce Středoevropských katolických dnů společně i pro sebe navzájem mnoho vykonali. Posílili tak solidaritu občanské společnosti v našich zemích. Toto společenství se po „Pouti národů“ nesmí znovu vytratit. My biskupové prosíme všechny nám svěřené křesťany: Pojďme dále po započaté cestě uprostřed našeho kontinentu, uprostřed ekumenického křesťanstva a uprostřed celého lidstva. Pouť národů byla a je důležitým úsekem na této cestě. Vzpomínka na milostnou Madonu Celskou ať nás na této cestě doprovází.

053_web.jpg

+ Josip kardinál BOZANIC arcibiskup záhřebský předseda Chorvatské biskupské konference

+ Christoph kardinál SCHÖNBORN arcibiskup vídeňský předseda Rakouské biskupské konference

+ István SEREGELY arcibiskup egerský předseda Maďarské biskupské konference

+ Józef MICHALIK arcibiskup przemyślský předseda Polské biskupské konference

+ Jan GRAUBNER arcibiskup olomoucký předseda České biskupské konference

+ Franc RODE arcibiskup ljubljanský předseda Slovinské biskupské konference

+ František TONDRA sídelní biskup spišský předseda Slovenské biskupské konference

+ Franjo KOMARICA sídelní biskup Banja Luky předseda Biskupské konference Bosny a Hercegoviny

Mariazell 22. května 2004

Oratoire en l’honneur de Saint Damien de Veuster à Banneux en Belgique

Oratoire pour la Belgique

Au cours d’une liaison en février 2011, le Président et son épouse ont rencontré le recteur du sanctuaire Notre Dame des Pauvres à Banneux, le Père Palm. Il a été demandé si l’association La Route de l’Europe chrétienne pouvait bâtir un oratoire en partenariat avec le sanctuaire et la Belgique.

IMG_1396_web.jpg

Un emplacement très favorable fut trouvé et à la demande des Belges, ce sera un oratoire consacré à Saint Damien de Veuster, apôtre de Molokaï auprès des lépreux.

Saint Damien est né le 3 janvier 1840 à Ninde (Tremelo), dans le Brabant flamand en Belgique, il est le septième enfant de Frans de Veuster, un marchand de maïs, et d’Anna-Katrien Wouters. Après avoir suivi l’enseignement primaire en flamand dans une école de Werchter, un village voisin, il est envoyé en 1858 à Braine-le-Comte pour y améliorer son français. Il n’y reste pas longtemps : au début de l’année 1859 il arrive à Louvain pour y demander son admission chez les Pères des Sacrés-Cœurs de Picpus, un ordre missionnaire chrétien. Il commence son noviciat en février, et prend pour nom “Damien” en référence à saint Damien. Il suit ainsi les pas d’Auguste, son frère aîné.
À la fin de son noviciat à Louvain, Damien est envoyé à Paris (au couvent de la rue de Picpus1). Il y prononce ses vœux le 7 octobre 1860. Il fait “du latin et du grec du matin au soir” écrit-il à ses parents. En septembre 1861, il est de retour à Louvain pour les études de philosophie et théologie qui le préparent plus immédiatement au sacerdoce. Tous les jours, il demande la grâce d’être envoyé un jour en mission.

St_Damien_buste_2_web.jpg

IMG_1406_480x640_.jpg

Il aime prier devant l’image de Saint François Xavier. Enfin, en 1863 son rêve se réalise. Il part du port de Brême, en Allemagne, en direction des îles Hawaï. Le voyage dure 139 jours. Dorénavant, il passera 25 ans de sa vie dans ces îles, à soigner les lépreux.

Dans l’île, en servant les lépreux, il remplit toutes les fonctions qu’il peut : médecin, charpentier, maçon. Cuisinier, enseignant, etc. Beaucoup de lépreux n’ont plus de doigts ni de mains, de telle sorte que c’est le P. Damien qui leur construit un cercueil et creuse leur tombe.

Bien qu’il ait un tempérament irritable contre tout ce qui contrarie ses devoirs sacerdotaux, il devient comme un enfant quand il est avec des enfants. Il a un grand charisme. Il ne se contente pas de donner : il le fait avec amour.

Les enfants sont ses préférés. Ils trouvent en lui un père et une mère qui les aime. Sa maison est toujours pleine d’enfants lépreux qui mangent avec lui. Ils sont sa vraie famille. Il les prend dans ses bras, même quand ils sont sans bandages. Il dit : « Le corps se corrompt rapidement. Seule l’âme compte ». Il a toujours tout fait pour garantir à ses enfants un vrai foyer. L’orphelinat sera toujours au centre de son attention.
Il a créé une belle chorale d’enfants. À son frère, il écrit : « Mes enfants chantent comme s’ils étaient des musiciens chevronnés. La tuberculose et la mort ont préparé les voix les plus belles de ma chorale »

Il disait : « Ne vous inquiétez pas pour moi : quand on sert Dieu on est heureux partout »

En 1885 il tombe malade. Il a contracté la lèpre. Il meurt quatre ans plus tard, le 15 avril 1889.

“JE TROUVE MA CONSOLATION DANS MON UNIQUE COMPAGNON QUI NE ME QUITTE PAS”, DISAIT-IL EN PARLANT DE LA PRÉSENCE RÉELLE DU CHRIST DANS LE TABERNACLE. LA COMMUNION EUCHARISTIQUE EST LE PAIN DE TOUS LES JOURS POUR LES PRÊTRES ET LES CONSACRÉS, LA FORCE POUR CELUI QUI VEUT ÊTRE MISSIONNAIRE”
(S.S. Jean-Paul II, Homélie, Bruxelles 4 juin 1995)

Un bas-relief, exécuté par le sculpteur Pascal Beauvais a été réalisé et acheminé par lui à Banneux. Pour sa bénédiction, une délégation a fait le voyage jusqu’à Banneux. Conduite par son président, Robert Mestelan, y participaient Mme Jacqueline Picoche, M. et Mme Louis Chevalier, Mme Claudia Mestelan.

IMG_1409_web.jpg

ESCAPADE EN BELGIQUE 16 ET 17 JUIN 2012

RIRA BIEN QUI RIRA LE DERNIER

Compte-rendu par Jacqueline Picoche

Qu’ils ne se réjouissent pas trop vite, les Francs-Maçons de Bruxelles et de la Belgique officielle, à la pointe de toutes les nations en matière eugénique, euthanasique, avortique, homophilique, islamophilique et christianophobique.
Ils ont occulté la Belgique catholique, mais ils ne l’ont pas complètement étouffée, comme on peut le constater quand on visite le grand domaine marial et forestier de Banneux, sur le plateau des Hautes Fagnes, région champêtre et pastorale où culmine le massif des Ardennes, dominant la plaine flamande et ses villes.

003_web-2.jpg

LE PÈRE DAMIEN

La Route de l’Europe Chrétienne leur a opposé un adversaire de poids en la personne de Saint Damien (1840-1889) né Jozef De Veuster, missionnaire flamand, membre de la Congrégation des Sacrés-Cœurs de Jésus et de Marie, ou “Pères de Picpus”, canonisé par le pape Benoit XVI le 11 octobre 2009 et considéré par l’Église comme un “martyr de la charité”.

St_Damien_de_Molokai_web.jpg

À son époque, l’archipel d’Hawaï, découvert en 1778 par le Capitaine Cook, (et devenu, en 1959, après une longue période de protectorat, le 50e État des Etats-Unis), avait été unifié par un roi local nommé Kamehameha. Il était encore indépendant et excitait les appétits colonialistes des États-Unis, de la Russie, de la Grande-Bretagne et de la France. Cette dernière s’y était implantée en 1837 grâce au capitaine Du Petit-Thouars, et c’est une société missionnaire française, la congrégation de Picpus, qui y introduisit le catholicisme. C’est ainsi que le P. Damien fut envoyé en 1863 s’occuper des lépreux placés en quarantaine sur l’île de Molokai , d’où le nom de saint Damien de Molokaï qui le distingue d’autres bienheureux nommés Damien. Il leur consacra sa vie, et les soigna avec un parfait dévouement ; il contracta lui-même la lèpre en 1884 et malgré ses souffrances physiques, poursuivit son travail de missionnaire jusqu’en 1889, année de sa mort.
Assurément, à une époque qui ignorait les antibiotiques, les soins qu’il dispensait à ses malades, priant à la fois pour la santé de leur corps et le salut de leur âme, n’étaient guère que ”palliatifs“ et il ne lui serait pas venu à l’idée de les “euthanasier”. D’où l’importance d’implanter un oratoire à sa mémoire dans un lieu fréquenté par beaucoup de malades et bien organisé pour les recevoir. Car enfin, Banneux, c’est un peu Lourdes en Belgique, et, outre les pèlerins venus de nations lointaines, nombreux sont les malades Belges, Luxembourgeois (tout proches), Hollandais, Allemands, et peut-être quelques Français frontaliers, qui viennent y passer un “triduum”, et qui y obtiennent des grâces, si l’on en juge par les innombrables ex-votos qui tapissent les murs et même les plafonds des divers édifices du domaine, et les béquilles abandonnées dans la “chapelle des apparitions”. Un seul regret : il n’y a pas, comme à Lourdes, un “bureau des constatations” avec expertises médicales sérieuses, de sorte que des miracles resteront douteux ou ignorés.

014_web.jpg

RAPIDE HISTOIRE DE BANNEUX-NOTRE DAME. En 1914, Banneux, était un hameau de 300 et quelques habitants qui n’avait pas d’église paroissiale mais une simple chapelle, desservie non par un curé mais par un chapelain. Ses habitants avaient fait le vœu, s’il n’avait pas à souffrir de la guerre, d’appeler leur petit village Banneux-Notre Dame, ce qui fut fait officiellement en 1919, aucune maison n’ayant été détruite, ni aucun habitant tué.
Et voilà que le 15 janvier 1933, se souvenant peut-être de ce vœu, Notre-Dame en personne entame une série de huit apparitions dont la dernière eut lieu le 2 mars. C’est une certaine Mariette Béco, 11 ans, qui en est favorisée. Elle est l’ainée d’une famille de sept enfants qui en comptera ultérieurement onze! Son père, maçon a bâti de ses mains leur maison de briques, à l’écart du hameau, en lisière de la forêt. Elle-même n’est assidue ni à l’école ni au catéchisme; elle aide beaucoup sa mère, souvent malade, dans tous les travaux du ménage; on dit qu’elle sait même traire les vaches, preuve que les Béco ont des vaches.
Lors de la première apparition, à 19 h, il fait nuit quand Mariette aperçoit, par la fenêtre, une dame lumineuse qui se tient dans le jardin potager, devant la maison. Il fait un froid de loup et il fera mauvais temps pendant toute la période des apparitions. La Sainte Vierge se soucie peu de la météo, ou peut-être lui donne une valeur symbolique. Le deuxième jour, elle entraîne Mariette vers une source proche où le bétail va occasionnelle-ment s’abreuver et lui dit de “pousser ses mains dans l’eau”, l’emploi de ce verbe inattendu s’expliquant peut-être par un wallonisme, et surtout par le fait que la source était gelée et qu’il fallait en effet “pousser” pour casser la mince couche de glace et atteindre l’eau. Désormais tous les pèlerins imitent ce geste.

006_web-2.jpg 005_web.jpg

La dame se réserve cette source qui désormais ne servira plus d’abreuvoir. Le troisième jour, elle se nomme “la Vierge des Pauvres”, révèle qu’elle est venue “pour soulager les malades”, et précise que la source est “réservée pour toutes les nations”. Dans les apparitions suivantes, elle demande une “petite chapelle” et redit qu’elle est venue “soulager la souffrance”, Monsieur le chapelain, qui traversait alors une grave crise intérieure, ayant chargé Mariette de lui demander un signe, elle refuse et dit seulement “Croyez en moi, je croirai en vous”. Il reconnut plus tard que “le plus grand miracle de Banneux” avait été sa conversion. Lors de la dernière apparition, elle n’est plus seulement la “Vierge des Pauvres”, mais parle plus majestueusement: “Je suis la mère du Sauveur, Mère de Dieu, priez beaucoup”.
Mariette est intelligente mais ignorante et très naïve; elle parle plutôt le dialecte wallon que le français et elle est obligée de demander à son père l’explication de deux mots prononcés par la “dame” , qu’elle ne comprend pas: nation et soulager. Elle se demande pourquoi c’est à elle que la dame se révèle comme “la vierge des pauvres”. Les Béco ne sont pas riches, certes, mais elle estime qu’il y a dans le village des gens encore bien plus pauvres qu’eux. Alors qu’elle avait pratiquement abandonné la messe et le catéchisme, elle devient soudain très pieuse, assidue à réciter son chape-let et fait sa première communion le lendemain de la cinquième apparition. Elle ne tire aucune vanité de son rôle qu’elle considère comme celui du facteur qui apporte une lettre, rien de plus.
Les apparitions ont été solennellement reconnues par l’évêque de Liège le 22 aout 1949.

P1010034_web-3.jpg DSC07514_web-2.jpg
DSC07515_web-2.jpg

POURQUOI BANNEUX? POURQUOI 1933?

La première apparition a lieu exactement 15 jours avant que Hitler soit nommé chancelier du Reich (30 janvier). L’incendie du Reichstag a lieu pendant la période des apparitions et les premiers camps de concentration s’ouvrent en Allemagne, d’abord pour les communistes en attendant le tour des Juifs. Une grave crise économique se développe: l’Allemagne est passée de 600 000 chômeurs en 1928, à 6 millions en 1932. Cela fait beaucoup de pauvres!
Pendant ce temps-là, la France vit les “années folles”, Léon Blum défend à la Chambre la politique de désarmement et rejette l’idée d’une guerre préventive. Benoît Frachon s’empare de la CGT et en fait une “courroie de transmission” du parti communiste aux ordres de Moscou. L’affaire Stavisky révèle la corruption des milieux politiques.
Il y a, on le voit, bien des raisons de “prier beaucoup”.
Quant aux nations auxquelles la source est “réservée”, la Vierge pensait peut-être à celles dont elle a annoncé à Fatima la disparition (“plusieurs nations seront anéanties…”), en tous cas à celles qui seront meurtries par la guerre ouverte et par la “guerre froide” et plus lointainement à l’hostilité mondialiste à l’égard du fait national. On peut penser que la “société des nations” qui a sa préférence n’est pas celle de l’euromondialisme, des multinationales et des marchés financiers… Serait-elle favorable au multilinguisme? Il est remarquable que le diocèse de Liège où se situe Banneux, est le seul de toute la Belgique à être trilingue: selon les cantons, on y parle français, flamand, ou allemand. Et même quadrilingue si l’on compte le dialecte wallon, pas complètement oublié! Aujourd’hui, les mâts ne sont pas assez nombreux pour recevoir tous les drapeaux de tous les pays d’où viennent les pèlerins et nombreux sont les petits monuments commémorant un pèlerinage national particulièrement important.
Il paraît que les catholiques allemands considéraient Saint Michel comme le patron de l’Allemagne, ce qui, au cours de trois guerres successives, dut poser des problèmes à l’archange connu pour être également l’ange gardien de la France. Or, à la fin de la guerre, le chancelier Adenauer, catholique convaincu, résolu, comme de Gaulle, à réconcilier la France avec l’Allemagne, fut invité à Banneux et voulut y laisser sa marque. Il fit construire dans le domaine une chapelle dédiée à Saint Michel avec un vitrail consacré à une sainte française qui avait eu des rapports privilégiés avec lui: Jeanne d’Arc, représentée sur son bucher. Cette chapelle est peut-être le plus bel édifice de tout le domaine, et le Saint Sacrement y est perpétuellement exposé.

DSC07520_web.jpg DSC07522_web-2.jpg P1010048_web-2.jpg

LA SAINTE VIERGE FAIT DE LA POLITIQUE ? Oui, mais pas toujours et pas seulement. Certaines de ses apparitions sont évidemment en relation avec de grands évènements historiques. On se souvient qu’en 1830, elle avait prédit, rue du Bac, à Catherine Labouré, la chute de la monarchie de Charles X: « Mon enfant, les temps sont très mauvais; les malheurs vont fondre sur la France; le trône sera renversé…” , et où elle avait offert, comme remède, sa médaille miraculeuse. Les grandes et solennelles apparitions de Fatima, où elle demande (sans jamais l’avoir obtenue) la consécration de la Russie (et non du Monde) à son Cœur Immaculé, se situent au début de la révolution de 1917. Celles de l’Ile Bouchard, en 1947, font prier des petites filles pour la France qui est “en grand danger” de tomber sous régime soviétique et y échappe. Celles de Banneux se situent, moins explicitement, peut-être, dans cette lignée, au moment où l’Allemagne contracte une maladie nommée “nazisme”. Et en 1981 et 1982, Jean-Paul II était sans doute bien inspiré d’invoquer pour le salut de la Pologne menacée d’une invasion soviétique et soumise à l’ “état de guerre” la Vierge de Jasna Gora qui l’avait déjà dans le passé, sauvée des Suédois. Après tout, il a été exaucé…
Outre un avertissement temporel donné dans des circonstances précises, toutes ces apparitions ont évidemment un contenu théologique. Elles nous donnent à méditer sur les jeux de la Providence divine et de la liberté humaine, sur le péché qui paralyse les âmes et dont la maladie que la Vierge vient guérir est le symbole, de même que la source est le symbole de l’eau du baptême et de l’eau qui jaillit du côté transpercé du Christ, inépuisable source de grâces . Quant aux nations, auxquelles la source est réservée, elles font peut-être écho à la parole évangélique “Allez, enseignez toutes les nations”, mise en pratique par le Père Damien parti au bout du monde à la fois évangéliser et soigner.

BERNADETTE, LUCIE, JACQUELINE, MARIETTE…

Que devient-on lorsqu’on a été favorisé(e) d’apparitions de la Sainte Vierge? Il n’y a pas de règle. On fait comme on peut, et ce n’est pas toujours facile. La Vierge avait dit à Bernadette Soubirous qui finit sa courte vie, on le sait, religieuse dans un couvent de Nevers: “je ne vous promets pas de vous rendre heureuse en ce monde mais dans l’autre”. Lucie, seule survivante des trois enfants de Fatima, mourut très âgée au carmel de Coïmbre.
De Jacqueline Aubry et de Mariette Béco, je ne sais que ce que m’ont dit des personnes qui les ont connues. Jacqueline resta célibataire et devint enseignante dans un collège catholique de Tours relevant de la congrégation de Jeanne Delanoue, où elle ramena, de jeunes gens à la religion; et aujourd’hui, ayant atteint l’âge de la retraite, elle se tient à la disposition des pèlerins qui veulent avoir son témoignage.
Mariette fut poussée à se faire religieuse mais protesta que ce n’était pas du tout sa vocation, se maria et eut plusieurs enfants qui ne lui donnèrent pas toute la satisfaction qu’elle aurait pu en attendre. Un beau jour, des Francs-Maçons lui offrirent de l’argent pour qu’elle dise que ses apparitions étaient de la blague et qu’elle avait tout inventé. Elle les reçut à coups de pieds au cul, mais son mari ne l’entendait pas de cette oreille et la tension devint entre eux si forte et si intenable qu’elle se sépara de lui sans vouloir jamais divorcer. Quand le pape Jean-Paul II vint à Banneux le 21 mai 1985, il désira la voir et elle le rencontra en tête à tête, mais aussitôt après, elle se perdit dans la foule des malades, désirant surtout ne pas se faire remarquer. Elle est morte à l’âge de 90 ans, l’année dernière, après avoir été l’objet de beaucoup de critiques, d’injures et d’incompréhensions.

Voyage-pèlerinage à L’Ile Bouchard du 29-31 mai 2012

UN TRIDUUM (29-31 MAI 2012)

Il fut super, comme tout ce que Robert et Claudia Mestelan, fondateurs de l’association la Route de l’Europe Chrétienne ( http://www.route-europe-chretienne.fr/) organisent pour les personnes pieuses non allergiques aux chapelets, cantiques, litanies, et qui ne craignent pas l’overdose.

SON OBJECTIF était unique, en deux intentions :

1. Assister à la bénédiction, le 30 mai, d’une plaque en bas-relief à la mémoire de Jeanne d’Arc, fixée sur le mur de l’église Saint Gilles de l’Ile Bouchard –

2. Prier pour la France.
L’intention n°2 ne pose pas problème. Il est clair que notre malheureux pays surendetté, au bord de la faillite, ravagé par le chômage, envahi, déchristianisé, islamisé, meurtrier de ses propres enfants à naître, a un besoin urgent de prières. Mais, au fait, pourquoi prier pour la France seule-ment, alors que la Grèce, l’Espagne, l’Italie, le Portugal, sont dans un état encore plus piteux que nous ? Pourquoi pas pour toute l’Europe ? Et même pour le monde entier, pendant qu’on y est? Parce que le Christ a dit “Allez, évangélisez toutes les nations” et pas “Allez, supprimez toutes les nations” et qu’il est plus naturel et plus facile de prier pour notre “prochain” le plus proche que pour un “prochain” plus lointain. Que les Grecs prient pour la Grèce, les Espagnols pour l’Espagne etc., cela nous sera infiniment sympathique et fera une “Europe des Nations” plus souple et plus spirituelle que l’Europe matérialiste et totalitaire que nous subissons. Le problème est plutôt que l’association n’ait réussi à réunir dans le but de prier pour la France, que dix-huit Français(e)s, alors que le prix (200 euros pour deux nuitées, la nourriture, et le transport Avignon – l’Ile Bouchard AR) était à la portée de beaucoup de bourses, et que trouver trois jours libres en semaine est à la portée de beaucoup de retraités. Il est vrai que Dieu ne demandait que dix justes pour sauver Gomorrhe. Ces dix-huit-là sont ils assez justes pour sauver la France? Toujours est-il que le feu du Ciel ne s’est pas encore abattu sur elle.

121_redim-2.jpg

L’intention n°1 peut sembler plus mystérieuse à certains. Pourquoi Jeanne d’Arc? Parce qu’elle est née en 1412 et que son 600e anniversaire tombe en 2012. Pourquoi le 30 mai? Parce que c’est le jour de sa fête liturgique, anniversaire de sa “naissance au ciel” après un accouchement par le feu plutôt difficile. Pourquoi l’Ile Bouchard, modeste bourgade du département d’Indre et Loire, où la Vienne, affluent de la Loire, se divise en deux bras, enserrant une petite ile? Parce que Jeanne y est passée le 6 mars 1429, qu’elle y a entendu la messe dans l’église romane qui subsiste encore aujourd’hui, et qu’elle y a dicté une lettre annonçant sa venue prochaine au Dauphin résidant à Chinon. Soit, mais enfin, Jeanne d’Arc est passée et a fait des choses plus ou moins remarquables en bien d’autres endroits. Pourquoi avoir choisi précisément l’Ile Bouchard ?

Ce n’est pas nous qui l’avons choisie, c’est la Sainte Vierge, qui se souvenait peut-être de ce passage, lorsqu’elle a décidé d’apparaître à quatre petites Bouchardaises

les-4-enfants_web.jpg

les 8, 9, 10, 11, 12, 13 et 14 décembre 1947, et de leur demander de prier pour la France qui était “en grand danger”, apparitions officiellement reconnues en 2001 par Mgr Vingt-Trois alors évêque de Tours. Je parie que plus d’un, parmi vous, n’en avait jamais entendu parler. L’Église officielle n’est pas très loquace à ce sujet et si beaucoup de fidèles s’y rendent, c’est plutôt grâce au bouche à oreille que sur l’invitation de leur curé. C’est qu’on ne peut guère y pèleriner sans y dire du mal du communisme, chose encore aujourd’hui politiquement incorrecte, puisqu’il subsiste en France un honorable micro-parti communiste, électeur de Hollande au second tour, qui n’a jamais fait repentance de ses crimes et n’a jamais été touché par la diabolisation réservée au Front National.

QUE SE PASSAIT-IL DONC EN 1947? Piochons un peu dans divers sites internet:

Au sortir de la guerre et de l’occupation allemande, la France était ruinée, le manque d’argent criant, la production réduite, les communications aléatoires. L’hiver très dur de 1946-1947 nécessita de grandes quantités de charbon, et détruisit par le gel une partie importante des récoltes. Les cartes de rationnement existaient encore, mais ne permettaient d’obtenir que des quantités minimes et le marché noir était plus florissant que jamais. On ne trouvait plus de céréales en France. Il y eut des semaines où les boulangeries furent fermées d’autorité pendant trois jours. La France était réduite à dépenser ses dernières réserves en or pour acheter des céréales et du charbon aux États-Unis. En un an, les prix de détail doublèrent. Les hommes politiques, les socialistes Vincent Auriol élu président le 16 janvier 1947, et son premier ministre Paul Ramadier, devaient en outre faire face à des débuts de soulèvements en Algérie, en Indochine, à Madagascar, au Maroc. Leur politique était systématiquement contrée par les communistes pourtant présents dans le gouvernement. Le 18 mars, le propre ministre de la Défense Nationale, le communiste François Billoux, refusa de rendre hommage aux combattants d’Indochine, et resta assis à son banc, tandis que Jacques Duclos annonçait que le PCF rejetait la politique indochinoise de Ramadier. Le 25 avril, les ouvriers de Renault se mirent en grève contre le blocage des salaires. Le 1er mai, Maurice Thorez se désolidarisa de la politique salariale du gouvernement, auquel il participait cependant. Le 5 mai, Ramadier expulsa les communistes du gouvernement, ce qui envenima encore le conflit. Envoyé par le Président Truman se rendre compte de la situation en Europe, William Clayton retourne effrayé aux Etats-Unis: La France, l’Angleterre, l’Italie, sont au bord de l’effondrement. Pour parer à la catastrophe, le Secrétaire d’État Marshall, prononça à l’Université de Harvard, le 5 juin 1947, un discours proposant un plan de reconstruction économique de l’Europe que les nations occidentales acceptèrent et que l’URSS, (suivie par les nations que la conférence de Yalta avait laissées sous sa coupe) refusa. Du 22 au 27 septembre 1947, Staline réunit secrètement dans la petite station touristique polonaise de Szlarska Poreba, des représentants des partis communistes bulgare, hongrois, polonais, roumain, tchécoslovaque, yougoslave, français et italien pour leur faire admettre que désormais le monde était divisé en deux camps absolument antagonistes, le nouvel ennemi à combattre à fond étant l’impérialisme américain. Ce fut le début de la “guerre froide”. Les communistes français et italiens furent violemment critiqués d’avoir cédé, en s’alliant avec d’autres partis de gauche, au “crétinisme parlementaire” et “oublié” de prendre le pouvoir en 1944-1945. Ils ne tardèrent pas à essayer de se racheter. Le 2 octobre, au vélodrome d’hiver, Maurice Thorez, secrétaire général du P.C.F., déclara que le moment était venu “d’imposer un gouvernement démocratique où la classe ouvrière et son parti exercent enfin un rôle dirigeant”. Les grèves se déclenchèrent de tous les côtés. On arriva rapidement à trois millions de grévistes. Le maire communiste d’une ville ouvrière du Gard témoigne: “Les grèves de 1947 ont été terribles. C’était une lutte armée… Les mineurs avaient gardé l’esprit maquisard… Nos gars rêvaient toujours à la libération; ils croyaient que la révolution allait venir. Pour nous, les responsables du Parti, c’était très difficile de contenir nos camarades. Ils étaient prêts à tout foutre en l’air… Les socialistes étaient au ministère. C’était une vraie guerre entre les socialistes et nous.” Les voies ferrées furent bloquées, des centraux téléphoniques attaqués; le 29 octobre, une véritable bataille rangée opposa les forces de l’ordre aux militants communistes dans les rues de Paris; durant cette période, il y eut 106 condamnations pénales pour sabotage des voies de chemin de fer et des armes destinées à l’Indochine. Début novembre, Robert Schuman (Mouvement Républicain Populaire) devint premier ministre en remplacement de Ramadier. Il avait décidé de ne pas céder, soutenu en cela par son ministre de l’intérieur, Jules Moch (socialiste atypique). Le 28 novembre, le général Leclerc, héros de l’armée d’Afrique, libérateur de la France, populaire, patriote et bon chrétien, disparaît en vol dans ce qui n’est peut-être pas un simple accident d’avion. Le 3 décembre, le déraillement provoqué de l’express Paris-Tourcoing cause 21 morts. Jules Moch estime que son plan d’action est “désespéré”.

046_web.jpg

Or, en quelques heures, le soir du deuxième jour des apparitions de la Sainte Vierge, tout bascule dans le sens de l’apaisement et de la paix civile. Le général Maurice Catoire écrit dans son journal: “A 20 heures, ce mardi 9 décembre 1947, la radio nous annonce la capitulation du Comité National de Grève et l’ordre donné à tous, dans la France entière, de reprendre le travail normal.” Benoît Frachon, secrétaire général de la C.G.T., avait eu assez d’influence pour convaincre ses camarades d’arrêter brusquement le conflit.

Or, le 8 décembre au matin, dans l’obscurité de sa chambre de Chateauneuf-de-Galaure, Marthe Robin, mystique stigmatisée, aujourd’hui en voie de béatification, reçoit la visite d’un prêtre ami, le P. Finet qui lui dit : “Marthe, la France est foutue (sic). Nous allons avoir la guerre civile”. – “Non mon Père , répond Marthe, la Vierge Marie va sauver la France à la prière des petits enfants”. Le jour même, en début d’après-midi, commencent les événements de L’Ile-Bouchard. Et voilà comment nous avons échappé aux délices du goulag soviétique et nous avons pu jouir des “trente glorieuses”. Assurément, ce sursis nous avait été concédé pour que nous en fassions un autre usage que celui qui nous a amenés à la situation calamiteuse où nous nous trouvons à présent.

A L’ILE BOUCHARD, accueillis par un violent orage pendant lequel on nous passa une vidéo contenant des images d’archives du temps des apparitions, nous trouvâmes refuge à l’église pour la messe. La pluie daigna cesser le temps de la bénédiction de la plaque. Nous eûmes la joie de faire la connaissance de Jacqueline Aubry, 12 ans en 1947, l’aînée des quatre petites voyantes (dont deux sont aujourd’hui décédées) qui fut alors soudain guérie d’une ophtalmie tenace. Des deux survivantes, elle est la seule qui accepte de témoigner de ce qui lui est arrivé. Comme elle parle très doucement, je n’entendais rien de ce qu’elle disait, mais la seule vue de sa personne gracieuse et distinguée, de son élégance simple et de son charmant sourire était déjà beaucoup.

NOS PRIÈRES POUR LA FRANCE se composaient essentiellement de chapelets, le détail des intentions restant dans le secret des cœurs. J’ai cherché à les expliciter ci-dessous:

LITANIE POUR LE SALUT DE LA FRANCE

Au nom du Père du Fils et du Saint Esprit

Kyrie eleison

Seigneur trois fois saint qui as dit “Rendez à César ce qui est à César et à Dieu ce qui est à Dieu” et qui as voulu ou permis, que nous vivions dans une république laïque, aide-nous à vivre cette laïcité dans le respect de la morale naturelle qui s’impose à tous les hommes et qu’on peut définir par les “repères” que sont les quatre vertus cardinales à pratiquer et les sept péchés capitaux à éviter. Nous te le demandons pour tous les Français, “de souche” ou “de papier” et pour tous les étrangers résidant en France, en pensant au poids relatif des responsabilités de chacun et tout particulièrement de ceux qui tiennent en France la place de “César”.

Pour que les Français pratiquent la vertu de TEMPÉRANCE, nous te prions, Seigneur (NTPS): qu’ils sachent profiter des biens de la terre avec une sage modération et ne recourir à l’emprunt que dans la mesure du strict nécessaire, Exauce-nous, Seigneur (ENS)
Pour que les Français pratiquent la vertu de PRUDENCE (NTPS): qu’ils sachent réfréner leurs désirs de jouissance immédiate et réfléchir aux conséquences des décisions qu’ils ont à prendre et des actions à accomplir, sur le long terme et sur l’ensemble de la société (ENS)
Pour que les Français pratiquent la vertu de FORCE (NTPS): qu’ils aient le courage de ne pas mentir, de dire la vérité même lorsqu’elle “blesse”, de ne pas imposer aux historiens des lois “mémorielles”, de prendre des décisions douloureuses quand elles sont nécessaires et d’imposer leur application, de faire de leur mieux leur travail quotidien même pénible, d’obéir aux ordres justes, de supporter l’adversité et de ne pas la fuir dans le suicide (ENS)
Pour que les Français pratiquent la vertu de JUSTICE: (NTPS) pour qu’ils ne donnent pas force de loi à des pratiques traditionnellement tenues pour crimes ou incitations à la débauche; pour qu’ils ne multiplient pas et ne modifient pas inutilement les lois; pour que leur justice ne soit pas à sens unique, qu’ils écoutent aussi bien l’accusation et la défense et se gardent de la calomnie; pour que leur justice ne soit pas laxiste et, en matière de sécurité, se conforme à la vieille maxime “que les méchants tremblent et que les bons se rassurent” (ENS)

P1010272_web.jpg

Seigneur trois fois saint, Préserve les Français du péché d’ORGUEIL qui engendre les ambitions démesurées, le mépris des faibles, la tyrannie des puissants à tous les échelons de la société, et qui empêche d’entendre de justes objections et d’en tenir compte. Rappelle-leur sans cesse que l’autorité est un service et pas un privilège et qu’elle doit être exercée dans l’intérêt de la communauté dont ils ont la charge. (NTPS, ENS)
Préserve les Français du péché d’ENVIE qui engendre la haine, la lutte des classes, les émeutes et révolutions, qui met la discorde dans les familles, qui aboutit, par un égalitarisme stérile, au nivellement par le bas et à la marginalisation des élites. Qu’ils travaillent à remédier aux situations d’injustice de façon pacifique et en faisant appel à la raison. (NTPS, ENS)
Préserve les Français du péché de COLÈRE qui aveugle et engendre toutes sortes de violences: brutalité, sévices, meurtres, vengeances, massacres (NTPS, ENS)
Préserve les Français du péché d’AVARICE, de l’amour immodéré de l’argent, de la cupidité, qui engendre toutes sortes d’injustice dans la répartition des salaires, le vol, les abus de biens sociaux. Aide les à assurer à chacun au moins le nécessaire et rappelle à tous, surtout à ceux qui ont su s’enrichir, que “l’argent est un bon serviteur et un mauvais maître” et qu’il doit être employé le plus judicieusement possible pour la prospérité générale (NTPS, ENS)
Préserve les Français du péché de LUXURE qui s’attaque à la source même de la vie et engendre prostitution, proxénétisme, viols, avortements, sexualité irresponsable, mépris de la femme, refus de paternité. Aide les à construire de solides familles composées d’un homme et d’une femme unis par les liens du mariage et de leurs enfants biologiques, et à éviter qu’elles se décomposent et se recomposent. Que les parents aient la liberté d’éduquer leurs enfants de façon à pouvoir en être fiers et que les enfants honorent leurs parents et leur soient reconnaissants. (NTPS, ENS)
Préserve les Français du péché de PARESSE qui entrave la recherche scientifique, engendre la stagnation sociale et toutes sortes de négligences. Inspire-leur l’estime pour tous les métiers utiles y compris manuels, artisanaux et techniques trop souvent dévalorisés. Aide-les à réindustrialiser la France, à remédier aux délocalisations par un protectionnisme raisonnable et à résorber le chômage (NTPS, ENS)
Préserve les Français du péché de GOURMANDISE qui, sous le nom de gastronomie, empêche certains de penser à autre chose qu’à leur ventre, et rappelle-leur qu’ “il faut manger pour vivre et non pas vivre pour manger”. Fais qu’ils ne cherchent pas dans l’alcool, le tabac et la drogue une échappatoire à leurs angoisses. Aide–les à rechercher et à trouver une nourriture simple et saine et à pratiquer une politique agricole judicieuse. Qu’elle permette à un nombre de paysans suffisant pour pratiquer une agriculture biologique moderne, d’assurer à la France l’autosuffisance alimentaire, d’exporter, de repeupler nos villages et de faire revivre ce qu’on a appelé “le désert français”, pour la beauté de nos terroirs et la santé de l’ensemble du peuple. (NTPS, ENS)

CONCLUSION: C’est bien beau, tout ça! Mais nous savons que par la faute de nos “premiers parents”, la pratique de tant de vertus naturelles est bien difficile aux païens, que même les meilleurs chrétiens ne sont pas exempts de défaillances et que seuls les plus grands saints, par la grâce de Dieu ont pu les pratiquer en plénitude. C’est pourquoi, hors laïcité et dans notre privé, nous vous prions, Seigneur trois fois saint, pour la conversion de tous les Français, baptisés, oublieux de leur baptême, athées, musulmans, bouddhistes, francs-maçons, juifs, protestants de toutes espèces etc. à la seule et vraie Église, catholique, apostolique et romaine fondée par Jésus-Christ sur le rocher de Pierre. Nous vous prions pour qu’ils ne soient pas privés de la grâce du baptême et de celles que donnent les autres sacrements, afin que les vertus théologales de FOI, d’ESPÉRANCE et de CHARITÉ les rendent capables d’exercer au mieux les vertus naturelles de TEMPÉRANCE, de FORCE, de PRUDENCE et de JUSTICE. Nous vous prions pour que la religion catholique ne dépérisse pas en France, pour que des vocations religieuses et sacerdotales se manifestent en nombre suffisant, pour que nos églises de campagne ne s’écroulent pas faute d’entretien et de célébrations. Autrement dit, en priant pour le salut et la prospérité de la France, nous aurons prié en réalité pour le salut éternel des Français. Vous avez dit, Seigneur trois fois saint, “Cherchez d’abord le royaume de Dieu et le reste vous sera donné par surcroît”. Qu’il en soit ainsi. Sauvez-nous! et pour “le reste”, nous vous faisons confiance.

LE RESTE N’ÉTAIT PAS MAL: Pour partir d’Avignon le 29 à 6 h, plusieurs participants durent arriver la veille au soir et furent hébergés par les Mestelan. Ils jouirent d’un dîner inoubliable, au coucher du soleil, sur la terrasse de leur jardin provençal. Le lendemain matin le car traversa les admirables paysages de l’Ardèche, département de forêts abruptes difficilement exploitables, qui ne peut guère vivre que du tourisme vert et de la farine de châtaigne, où cependant subsistent quelques bourgs non entièrement dépeuplés, et les voyageurs atteignirent leur première étape, le Puy en Velay (Haute Loire), point de départ d’une des routes de St Jacques de Compostelle.

019_web.jpg 032_web.jpg

Dans l’extraordinaire cathédrale qui domine la ville, juchée sur son rocher volcanique, on leur montra, dans les parties hautes, une fresque du XIe siècle représentant, vêtu à la byzantine, l’inspirateur de Jeanne d’Arc et protecteur de la France, un archange St Michel haut de cinq mètres. Dans une chapelle aux poutres rustiques et aux épais murs de lave noire, la messe fut dite devant un retable tout en or. On put toucher (certains même s’y étendent !) une certaine “pierre des fièvres”, probablement un fragment de dolmen, sur laquelle eurent lieu jadis les premières guérisons miraculeuses à l’origine de la fondation du sanctuaire. Je signale aux amis musiciens que sur la plaque consacrée aux noms des prêtres réfractaires martyrs de la Révolution dans le diocèse, on relève un Fauré et un Chabrier. En partant, on salua encore, à travers la vitre du car, l’archange St Michel, ou plutôt sa chapelle, à la pointe de son “dyke”, au plus haut sommet de la ville.

092_redim-2.jpg 103_redim-2.jpg

Une autre étape marquante fut Sainte Catherine de Fierbois (Indre et Loire) où Jeanne d’Arc, sur le conseil de ses voix, envoya chercher l’épée, marquée de cinq croix, qui avait été enterrée derrière l’église, et qui lui était destinée. On la trouva en effet, en bon état, à part un peu de rouille facile à enlever. Selon les historiens, elle y avait été offerte en ex-voto par quelque seigneur, retour des croisades, mais la légende veut que ce soit la propre épée de Charles Martel! L’église, un vrai bijou de gothique flamboyant, est postérieure au passage de Jeanne, mais on y voit la statue de Ste Catherine, garantie authentique, devant laquelle elle aurait prié, et des fac-similés de son épée et de son étendard. La dernière étape marquante, sur le chemin du retour, fut une messe à l’abbaye bénédictine de Fontgombault, dans la Creuse, département le plus pauvre de France et aussi le moins affligé par la délinquance, sanctifié par la présence de quelques quatre-vingt messieurs qui n’ont rien trouvé de mieux à faire de leur vie que de prier et de travailler au fond de ce vallon, d’y adorer Dieu et d’y célébrer ses mystères dans une abbatiale construite de 1091 à 1141 qui a défié les siècles. Le Père abbé nous accueillit aimablement, près de l’oratoire d’une Mater admirabilis installé là il y a quelques années, devinez par qui? Par les moines et la Route de l’Europe Chrétienne, bien sûr!
Parlons aussi de nos hébergements. Non loin de l’Ile Bouchard, nous fûmes accueillis et nourris à Chézelles, dans un château du XIXe s. qui domine un paysage verdoyant intact, avec un beau parc planté de cèdres… Il fut donné jadis aux Pères Montfortains qui le donnèrent à leur tour à la communauté de l’Emmanuel, qui aménage dans les communs des chambres d’hôtes. Nous n’étions pas les seuls; au moment de notre départ une bande d’enfants encadrés par leur moniteurs, jouaient dans la verdure.

059_redim-2.jpg

Enfin et surtout, notre première nuitée se passa au couvent Saint Gildas de Nevers où Bernadette, lasse d’être harcelée par la curiosité des pèlerins de Lourdes, chercha le silence et l’obscurité, où elle termina sa courte vie sous le nom de Soeur Marie-Bernard, et où elle repose, pratiquement intacte, dans une chasse, sous un autel de la chapelle. Ce couvent est grand, noblement bâti, et possède de beaux jardins en terrasse. Il s’y trouve encore des sœurs, habillées en civil, qui l’ont aménagé à la moderne pour y recevoir des groupes. Le dîner y fut excellent.

REVENONS À BERNADETTE SOUBIROUS (1844-1879) Qu’a-t-elle à voir avec Jeanne d’Arc et Jacqueline Aubry ? Rien apparemment. Beaucoup, en fait. Elle est leur garant, en tant que personnage central des évènements de Lourdes. Je m’explique:

Il est bien entendu que les “révélations privées” dont sont favorisés les mystiques ne sont pas de foi, et qu’on peut en douter, ou même les nier, sans être hérétique. Il est vrai qu’il existe des menteurs et des fous qui prétendent avoir des apparitions, et des maladies psychosomatiques qui peuvent guérir par suggestion. Il est vrai que des paranoïaques ou des schizophrènes peuvent avoir des hallucinations, généralement auditives, plus rarement visuelles. L’Église a mis au point toute une batterie de critères pour les détecter et n’en reconnaît qu’avec une extrême prudence. Vous êtes libres, si vous le pensez sincèrement, de dire “Jeanne d’Arc était paranoïaque” ou “Jacqueline Aubry est schizophrène” et d’affirmer que dans les deux cas, le salut de la France est dû à des causes purement naturelles. Mais dans le cas de Lourdes, c’est particulièrement difficile. D’abord parce que Bernadette a répété à son curé, en patois, des paroles théologiques prononcées par la “dame” apparue, dont elle ignorait entièrement le sens. Ensuite parce que la réalité de l’apparition a été confirmée (l’est encore) par une série de guérisons scientifiquement inexpliquées survenues sur le lieu de l’apparition, passées au crible des examens scientifiques les plus exigeants. Un “Bureau des Constatations” est ouvert à tous les médecins qui veulent étudier leurs dossiers et quiconque peut prendre connaissance des documents publiés par les évêchés pour la soixantaine de guérisons miraculeuses qui ont été reconnues. Il faut donc avoir l’esprit plongé dans l’obscurité d’une sorte d’ “erreur invincible” pour nier de bonne foi la réalité des apparitions de Lourdes et le caractère miraculeux des guérisons conséquentes.
Mon raisonnement est donc le suivant: Monsieur le sceptique, la forte tête, le matérialiste, si, vous en convenez, les apparitions et les miracles de Lourdes sont pratiquement irréfutables, c’est la preuve que d’autres apparitions vraies sont possibles. Je ne dis pas qu’elles le sont toutes, mais vous ne pouvez pas les nier par principe. Il faut les étudier, d’autant plus sérieusement qu’il serait bien extraordinaire que la Sainte Vierge (ou d’autres saints personnages) quittent leur céleste séjour pour ne nous rabâcher que des choses insignifiantes, qui nous importent peu…
Et si la dame apparue , qui a parlé à Bernadette et s’est même laissé toucher par Jacqueline Aubry est bien la Vierge Marie (et qui d’autre pourrait-elle être?), c’est que l’ “Autre Monde” n’est pas un simple “opium du peuple” mais une réalité, et de la plus haute importance…

070_redim-2.jpg

UNE PAUSE AUPRÈS DE BERNADETTE. Puisque, depuis sa canonisation le 8 décembre 1933, elle nous est garantie habitante du Paradis, je lui ai demandé, pour occuper la demi-heure que nous avons passée en contemplation devant sa châsse, de m’expliquer un peu comment fonctionne la “communion des saints”: le système de la prière montante et de la grâce descendante, les relais, les hiérarchies, le mécanisme de l’intercession, les possibilités de communication entre ce bas monde et l’Autre etc. et, ma foi, il m’est venu des idées que j’ai trouvées intéressantes.
Le monde du temps, de la vie biologique avec naissance, procréation et mort, de la connaissance indirecte de Dieu par voie neuronale, est séparé du monde de l’Éternité, des âmes sans corps, des “corps glorieux” de Notre Seigneur et de la Vierge, de la connaissance directe, sans recours au cerveau, des réalités divines, par une cloison opaque à nos sens, sauf phénomènes mystiques extraordinaires, mais poreuse aux réalités spirituelles que sont la prière et la grâce. La vision béatifique n’empêche pas ceux qui en jouissent d’avoir une certaine connaissance des choses terrestres, de même que les habitants de la terre peuvent légitimement s’adresser à eux, selon qu’ils les con-naissent et les aiment. L’ensemble fonctionne comme un vaste réseau internet, en beaucoup plus complexe et beaucoup plus subtil que le nôtre parce qu’il met en relations non ces simples ma-chines que sont les ordinateurs mais, depuis la création des anges et des hommes, d’innombrables esprits vivants, capables de pensée, de volonté et d’affectivité, qu’on peut se représenter chacun par une lampe électrique. Les connexions se font par la prière de ceux d’en bas et par des actes de volonté de ceux d’en haut. Toutes sont reliées directement ou par paliers à ces grandes centrales d’énergie amoureuse que sont Marie et la Sainte Trinité. Bien sûr, il y a des interrupteurs, des pannes de courant et, malheureusement, des circuits déglingués difficilement réparables. Le courant qui circule peut revêtir toutes sortes de couleurs et de degrés d’intensité. Certaines lampes diffusent presque continûment une lumière à la fois claire, intense et délicieuse et sont le siège d’innombrables connexions, d’autres plus sourdes et plus rarement connectées. Il y a même un courant violet, à peine lumineux qui passe par l’inconscient des Terrestres lorsque Dieu le Père y perçoit les “gémissements ineffables” poussés par l’Esprit Saint. Tant que le Terrestre en question ne coupe pas le courant, rien n’est perdu! Dieu qui voit le fond des cœurs, comprend toutes sortes de langages, pas seulement notre langage verbal. Il y a des arrangements de formes et de cou-leurs, et des arrangements de sons qui sont des actes d’adoration et d’autres qui en sont le contraire. Pour le Créateur de l’Arc en Ciel et de la Musique des Sphères, cela n’a pas de secret. Le soir même de mon retour, j’entendais une sonate de Debussy pour violon et piano extrêmement surprenante et émouvante, composée en 1915, en pleine guerre, alors qu’il était atteint du cancer qui devait l’emporter. Quand, le 25 mars 1918, il a frappé à la porte du Ciel, l’archange Saint Michel a mis dans un plateau de la divine balance sa vie sentimentale, pas irréprochable, et son agnosticisme, dans l’autre plateau, son œuvre musicale et notamment, cette sonate finale. Comment se sont faites les connexions? Dieu seul et Claude-Achille le savent…

Jacqueline Picoche

Sainte Jeanne d’Arc à l’Ile Bouchard

129_redim-2.jpg

CEREMONIE DU 600ème ANNIVERSAIRE DE NAISSANCE DE SAINTE JEANNE D’ARC

Mes chers amis,

En érigeant aujourd’hui le bas-relief dû au talent de M. Pascal Beauvais, en bénissant avec vous cette plaque qui immortalise le passage de sainte Jeanne d’Arc dans votre paroisse à l’église St Gilles, le 6 mars 1429, l’association La Route de l’Europe chrétienne a vécu cet après-midi un grand moment et je tiens à vous dire toute notre joie et à vous exprimer toute notre reconnaissance :

130_web.jpg 133_redim-2.jpg

– d’abord à Monsieur le recteur du sanctuaire, le Père Xavier Malle, curé de l’Ile Bouchard

– ensuite à Monsieur le Maire et son adjoint qui se sont dépensés pour convaincre Mme l’architecte des bâtiments de France que le bas-relief ne déparerait en rien la beauté du mur d’entrée, mais au contraire, l’ennoblirait

– M. le Général Charpy dont le travail et la patience inlassable ont permis l’aboutissement heureux de ce projet, fruit d’une étroite collaboration.

143_redim-2.jpg

Créé en 2006, au retour d’un pèlerinage à pied entre Vézelay et Kiev, l’association La Route de l’Europe chrétienne s’est donnée pour tache de réunir l’Europe par la foi, en cultivant le maintien de ses racines chrétiennes. Comment y parvenir ? Tout simplement, en bâtissant des oratoires sur tous les chemins de pèlerinage qui la traversent

1_mapa-Evropy-s-18-zast_web.jpg

et qui deviennent ainsi les chemins de la Visitation de Marie vers ses enfants. A ce jour, 27 oratoires, croix ou calvaires ont été dressés. C’est ainsi qu’est né tout naturellement cette année le désir impérieux de évoquer sur les lieux de la dernière apparition de la Sainte Vierge en France en 1947, au sanctuaire de Notre Dame de la Prière le passage de Jeanne, 518 années avant, en 1429. Jeanne d’Arc est une grande sainte, car elle nous aide à redécouvrir l’Amour de Dieu pour les Français, un amour qui n’est jamais fini et qui ne finira jamais. Du 8 au 14 décembre 1947, venue spécialement pour la France, la Vierge Marie a voulu lui redire son inlassable et toute puissante protection, en même temps que lui indiquer la route à suivre que Jeanne a résumée dans sa maxime : « Dieu premier servi ».

140_web.jpg en_marche_web.jpg

Notre vénéré Pape Benoît XVI vient de nous le rappeler : « Avec son témoignage lumineux, sainte Jeanne d’Arc nous invite à un haut degré de la vie chrétienne : faire de la prière le fil conducteur de nos journées, avoir pleinement confiance en accomplissant la volonté de Dieu, quelle qu’elle soit, vivre la charité sans favoritismes, sans limite et en puisant comme elle dans l’Amour de Jésus un profond amour de l’Eglise. »

Alors aujourd’hui gloire ici bas et gloire là-haut à la plus pure de nos héroïnes. Sainte Jeanne d’Arc, le peuple en jouvence par votre candeur et ennobli par votre courage, ce vieux peuple toujours démaillé par les habiles et les escrocs, toujours ravaudé par la Providence, ce peuple par ma voix vous rend humblement hommage. Il ne cessera jamais de vous dire MERCI du fond de son cœur et de vous aimer.

Vive Jeanne d’Arc pour que vive la France.

Robert Mestelan

Président de l’Association

La Route de l’Europe chrétienne

Croix rouge aux Courens, Beaumes de Venise

IMGP5635_web-2.jpg

On peut dire que ce fut un beau chemin de croix. Il a accordé beaucoup de grâces à tous ceux qui le mercredi 4 avril ont tenu le faire avec l’association « Sauvegarde de la chapelle Saint-Hilaire », les jeunes lycéens de Carpentras et de Beaumes et leur Archevêque, Monseigneur Jean-Pierre Cattenoz. Rien n’a manqué, ni le soleil, ni la pluie, ni la ferveur, ni les difficultés du terrain. Partant de Notre Dame d’Aubune, il s’agissait de rejoindre la chapelle saint Hilaire, 190 m plus haut, en méditant sur les souffrances et la mort du Christ, à l’issue d’une marche d’une heure et demi à travers les rochers et la forêt, en portant une belle croix rouge de 3m40. Plantée à son arrivée sur le belvédère, elle présidera désormais aux travaux des bénévoles qui œuvrent avec courage au sauvetage de l’église saint Hilaire, jusqu’à leur achèvement.

IMGP5652_web-3.jpg

La couleur rouge de la Croix ne doit pas surprendre, car elle a une histoire et une origine qui remonte à l’apparition de la Sainte Vierge le 17 janvier 1871 en France à Pontmain. C’était l’hiver, la France avait été envahie par les Prussiens et les toits de ce petit bourg de Normandie étaient blancs. A dix-sept heures, un enfant travaillant dans la grange, sort et tout à coup s’écrie : « Il y a une belle dame au-dessus du toit ! » Tous les enfants, et seulement eux, aperçoivent alors une dame en robe bleue, toute piquetée d’étoiles, avec une couronne d’or, cernée d’un liséré rouge et tenant dans ses mains un crucifix rouge. Lorsque d’autres enfants accourent, une phrase s’écrit dans le ciel :
« …mais priez, mes enfants. Mon Fils se laissera toucher. Il vous exaucera en peu de temps. » M. le curé vient, la foule des villageois aussi et toute le monde chante et prie. A vingt-et-une heure, l’apparition a cessé. Ces faits merveilleux se sont passés à la fin de la guerre. Grâce aux prières, tous les hommes du village sont rentrés sains et saufs.*
En cette période où la France inquiète sur son avenir et les responsables politiques chargés de la conduire s’interrogent, ce chemin de Croix qui n’a rassemblé que des gens courageux (les autres sont restés prudemment dans la tiédeur et le confort de leurs maisons) avait comme à Pontmain le mérite de rassembler des chrétiens qui voulaient prier pour la France.

IMGP5663_web.jpg

Il affirmait aussi que les catholiques du diocèse n’avaient peur ni de la pluie, ni du martyre auquel il semble qu’ils soient maintenant appelés. Le livre des Lamentations, cité au cours de la procession, le rappelait : « Je suis devenu la risée de tout mon peuple. Il m’a saturé d’amertume, il m’a enivré d’absinthe. Il a brisé mes dents avec du gravier, il m’a nourri de cendre. Mon âme est exclue de la paix, j’ai oublié le bonheur (Lm3, 14-18).

SDC10569_web-2.jpg

A l’arrivée à l’église saint Hilaire, le père Marcel Bang a bénit solennellement la Croix qui a été glissée dans le socle. Au centre du belvédère, entourée de deux cyprès, elle bénit maintenant toutes les paroisses du diocèse. Monseigneur Cattenoz, qui conduisait le chemin de Croix avec le père Yannick Ferraro, devait affirmer : « La reconstruction de cette chapelle est un projet bénit par le Seigneur. Il sera le signe du renouveau de la foi dans notre diocèse. »
Désormais, la colline de Beaumes, marquée au fer rouge, est rechristianisée et le Christ Redempteur, notre Soleil d’Amour, brille d’un vif éclat.
« Seigneur deliez notre langue pour que nous fassions honneur à Votre Saint Nom. Eclairez notre esprit, pour que nous révélions à ceux qui l’ignorent ce que Vous Êtes, Vous le Père du Fils Unique de Dieu. » (saint Hilaire)

* Après la défaite de Sedan, faisant amende honorable, les Français ont érigé la basilique de Montmartre accomplissant l’une des trois demandes de Paray-le-Monial.

IMGP5666_web.jpg

Espagne: Oratoire en l’honneur de saint Joseph à Vélez Rubio

Cet oratoire a été béni le 19 mars en Andalousie en présence des membres de l’association et des autorités de la ville

P1050644_640x480_.jpg
P1050650_640x480_.jpg
P1050665_480x640_.jpg
P1050668_480x640_.jpg

L’oratoire, placé à la fontaine du chat (fuente del gato), couronne un emplacement qui rassemble traditionnellement depuis de longues années la population de Vélez Rubio. Elle y vient pique-niquer pour la saint Joseph.
Elle marque le début du printemps.

P1050687_640x480_.jpg
P1050704_640x480_.jpg
P1050709_640x480_.jpg
P1050711_640x480_.jpg

veuillez vous reporter à la rubrique “voyages-pèlerinages pour le compte-rendu détaillé.

P1050725_640x480_.jpg
P1050714_640x480_.jpg
P1050717_640x480_.jpg

Voyage-pèlerinage en Espagne du 17 au 24 mars 2012 par Jacqueline Picoche

Organisateurs : La Route de l’Europe chrétienne, association dont la finalité principale est l’implantation d’oratoires dans toutes les nations d’Europe.

20120320-090449_640x480_.jpg

Itinéraire : au départ d’Avignon : Catalogne (Barcelone, Manrèse et Montserrat), Andalousie (Velez Rubio et Grenade), Castille (Tolède, Avila, Getafe), Aragon (Saragosse), de nouveau Catalogne (Poblet) et retour à Avignon. Tout le long du chemin, nous fumes rassasiés de cantiques, prières, admonitions et messes « extraordinaires ». Nous étions 31, y compris le chauffeur, à le parcourir.

20120319-085409_640x480_.jpg

Accompagnateurs : Saint Joseph, santa Teresa de Jesus, native d’Avila et leurs auxiliaires : notre fidèle chanoine Trauchessec et le couple de nos amis, Robert et Claudia Mestelan, fondateurs de l’association, dont le dévouement, les relations dans le monde ecclésiastique et le désintéressement permettent à leurs compagnons de voyager pour des prix doux.

20120319-094454_480x640_.jpg

Une condition : Il était entendu dès le départ qu’on ne parlerait pas de politique, pour éviter toute discussion, voire dispute, oiseuse et qu’on oublierait pendant une semaine l’élection présidentielle. Ce parti pris nous priva de la Valle de los Caidos dont la visite aurait nécessairement entraîné une apologie de Franco qui n’aurait peut-être pas plu à tout le monde…

Nous avons fait un beau voyage

Comme disait la Madre Teresa : « Le monde est en feu, ce n’est pas le moment de parler de choses sans importance ». Essayons donc, dans ce récit, de ne dire que ce qui est important, en pensant que si l’incendie du 16ème siècle a été circonscrit, si tout n’a pas brûlé, elle y est sans doute pour quelque chose, et que par conséquent, nous pouvons nous aussi, à notre petite place, faire quelque chose pour que l’incendie du 21ème siècle soit circonscrit et que tout ne brûle pas.

20120321-173117_640x480_.jpg

Et pour ceux qui trouveraient notre époque fâcheuse, elle ajoutait que « la vie n’est qu’une nuit dans une mauvaise auberge » dont elle avait la ferme espérance de se réveiller au Paradis, comme le comte d’Orgaz, à l’enterrement duquel, par la grâce du Gréco, nous avons assisté à l’église saint Thomas de Tolède.

20120322-172529_480x640_.jpg

Qu’est-ce qu’un pèlerinage ? Une sorte de retraite, non statique, mais mobile, à faire dans un ou plusieurs lieux éloignés de notre résidence habituelle, ayant une signification religieuse, historique, symbolique. Il se trouve que la plupart de ces lieux sont naturellement et artistiquement magnifiques. Les pèlerins ont les yeux bien ouverts et le tourisme leur est donné par surcroît.

20120322-100814_480x640_.jpg

Et quelle est la signification de l’Espagne ? Même si aujourd’hui elle ne résiste pas plus que le reste de l’Europe, son nom signifie résistance. Résistance à quoi ? à deux grands fléaux dont Dieu se sert pour empêcher les mauvais chrétiens de s’endormir et le sel de perdre sa saveur : depuis 711, le monothéisme antitrinitaire et guerrier de l’Islam et, depuis 1808, l’athéisme révolutionnaire, comme le prouvent les épisodes les plus importantes de son histoire.

Quelle était la finalité principale de notre pèlerinage ? La bénédiction, le 19 mars, fête de saint Joseph, d’un oratoire dédié à ce saint, à côté de la « fontaine du chat », à quelque distance de la bourgade andalouse de Velez Rubio.

20120319-084128_640x480_.jpg

Hein ? Quoi ? Oui, oui ! Une voisine des Mestelan, dont le mari est natif de Velez Rubio, où il avait encore de la famille, leur avait signalé que tous les 19 mars, jour de la saint Joseph, qui est férié et chômé en Espagne, les Velez-Rubiens vont en bande pique-niquer à proximité de cette fontaine où coule un mince filet d’eau ferrugineuse, et que le Maire verrait d’un bon œil qu’une statue de saint Joseph préside cette fête par trop profane. Le curé n’en voyait pas l’intérêt.

20120319-130038_640x480_.jpg

Mais effectivement, le Senõr Alcalde, qui est un caballero dont le visage et toute la tenue révèlent une certaine noblesse, a favorisé le projet, trouvé le beau-frère de la voisine des Mestelan, Eliséo, pour le réaliser et dignement présider la cérémonie, précédée d’une messe dans la collégiale baroque de cette petite ville pas trop déchristianisée : ce n’est pas en France qu’on verrait pendre aux fenêtres des toiles violettes pour célébrer le carême, ni qu’on verrait affiché sur un monument public quelque chose comme hermandad de la Vera Cruz y Sangre di Cristo… (Fraternité de la Vraie Croix et du Sang du Christ)

20120319-083844_640x480_.jpg

Et c’est important, ça ? Oui, oui ! Prier saint Joseph devant sa petite statue auprès de cette petite fontaine, c’est aussi important que de le prier à la Sagrada Familia de Barcelone, cette église extraordinaire, impossible à transformer en mosquée, qui attire comme un aimant des milliers de touristes, et que l’avant-veille, le curé francophone nous avait fait visiter en détail et avec enthousiasme, nous vantant les mérites de son architecte Antoni Gaudi (1852-1926) qui commença à travailler à cette église en 1882, lui consacra intégralement les vingt-cinq dernières années de sa vie, et sera sans doute un jour béatifié. Son œuvre, restée inachevée au moment de sa mort accidentelle, fut continuée par d’autres architectes et on y travaille encore. Nous avons eu le privilège d’une messe dans la crypte, à côté de sa tombe.

20120317-135741_480x640_.jpg

Et c’est important de prier saint Joseph ? Et comment ! Songez qu’il est le chef de la Sainte Famille, donc habilité à sanctifier toutes les familles, qui sont le lieu normal de la transmission de la vie humaine depuis la conception jusqu’à la mort naturelle et au-delà, jusqu’à la vie surnaturelle, et que ses qualités de Grand Charpentier et de Descendant du Roi David lui donnent les compétences nécessaires pour recharpenter de fond en comble une société qui est le pur produit de l’athéisme révolutionnaire et lui donner une toute autre impulsion politique. Il a à résoudre (disons, à nous inspirer la manière de résoudre) des problèmes économiques, moraux, éducatifs, démographiques, écologiques énormes. Bien sûr, il n’y parviendra pas en un jour. En attendant, qu’il bénisse les micro chrétientés que nous pouvons construire autour de nous et qui feront, si Dieu veut, tache d’huile, ce ne sera déjà pas mal.

Il a, pour l’aider dans cette tâche, tous les martyrs connus et inconnus qui ont versé leur sang en Espagne dans leur lutte contre l’athéisme révolutionnaire. Quand nous étions à visiter la mirifique cathédrale du Pilar,

20120322-195853_640x480_.jpg

à admirer ses clochers et ses coupoles, à aller sur le vieux pont la voir se refléter dans l’Ebre, pendant notre messe dans la chapelle saint Antoine dont pas un centimètre n’est exempt de peintures et de dorures, songions-nous à ce qu’ont été, au temps de Napoléon, vecteur de la Révolution, en 1808 et 1809, les deux sièges de Saragosse ? Les Français, une première fois repoussés, durent prendre la ville maison par maison, et les femmes, la servante Augustine, tout comme la jeune et belle comtesse Zurita, participaient, comme les hommes, au combat. Au fait, Goya, qui a peint l’emblématique Dos de Mayo et gravé toutes les horreurs de la guerre, était de Saragosse. Nous y vîmes sa statue, aux pieds du Pilar.

20120321-083256_480x640_.jpg

Et Tolède où nous arrivâmes de nuit, roulant nos valises de ruelle en ruelle, jusqu’au Carmel transformé en luxueuse hôtellerie ? Eh bien ! nous apprîmes qu’en 1936, les 16 pères Carmes qui l’occupaient ont été fusillés par les rouges. Et son Alcazar, assiégé du 21 juillet au 27 septembre 1936, commandé par le colonel Moscardo, comparable à Abraham et à Dieu le Père ? Jugez-en plutôt : les rouges avaient fait prisonnier son fils Luis, 17 ans, et lui passèrent le téléphone : « Papa, ils disent que si tu ne rends pas l’Alcazar, ils vont me fusiller. » « Eh bien, dis ton confiteor, recommande-toi à la Sainte Vierge et sois courageux ! » Et Luis Moscardo fut fusillé…

Bon ! Tous ces gens-là, si admirables qu’ils soient, ne sont que des intercesseurs. Le dernier mot reste au Dieu fait homme au Sacré Cœur duquel, en 1919, le roi Alphonse XIII consacra toute l’Espagne et érigea un monument à Getafe, petite ville de la banlieue sud de Madrid, sur une colline dite « des Anges », d’où on a une vue circulaire admirable. Bien entendu, le monument fut dynamité pendant la guerre civile et reconstruit en plus grand et plus beau après que Madrid fut enfin tombé aux mains des Nationalistes le 26 mars 1939. A proximité se trouve le Carmel d’une certaine sainte Maravillas de Jésus (1891-1974), exacte contemporaine à un an près de Franco, canonisée en Espagne le 4 mai 2003 par Jean-Paul II. Non sans mésaventures, elle échappa pendant la guerre, à la fusillade, et se révéla une grande fondatrice, comparable à sainte Thérèse d’Avila. Elle donnait à ses filles un conseil dont tout le monde peut faire son profit : « Pour parvenir à l’union de l’âme avec Dieu, il faut être attentif aux petites choses sans importance aux yeux du monde. Et c’est dans ces petites choses que se trouve la sainteté. Ne laissons pas échapper ces occasions que le Seigneur, dans son infinie Miséricorde, place sur notre chemin tant de fois par jour. Le Seigneur demande peu de grandes choses dans la vie et à ces moments-là, Il donne une force spéciale pour aider à les porter. C’est dans ces bagatelles qu’Il veut que nous Lui prouvions notre amour et c’est dans ces bagatelles que se trouve notre sanctification. Parfois, nous rêvons de faire pour le Seigneur des choses extraordinaires ; c’est très bien d’avoir de grands désirs ; mais la sainteté, c’est de faire aussi toutes ces petites choses qui sont à notre portée. »

La reconquête de l’Espagne sur l’Islam fut une toute autre affaire que la reconquête de l’Espagne sur les rouges. Elle ne dura pas trois ans, mais presque 800, de 711 à 1492. Quelle longue patience ! Que de hauts et de bas ! Quel exemple, sur la longue durée, de persévérance dans les négociations, les combats, et la confiance en Dieu !

20120317-152306_480x640_.jpg

Ceux d’entre nous qui acceptèrent de débourser 6€ visitèrent, dès le premier jour, la cathédrale de Barcelone (en Espagne, les grandes cathédrales sont gratuites pendant les offices, disposition dont nous bénéficiâmes à Tolède à l’occasion d’une messe en rite mozarabe, mais payantes pour les « visites culturelles »). On y vénère, dans un magnifique sarcophage, la patronne de la ville, la jeune sainte Eulalie, martyrisée en 304, du temps de l’empereur Maximien, qui fut assez célèbre dans toute la chrétienté pour inspirer une poème dit Séquence de sainte Eulalie, composé à l’abbaye de Saint-Amand près de Valenciennes peu après 878, qui compte parmi les quelques très ancien documents d’une langue romane qui n’était déjà plus du latin et était destinée à devenir la langue française. Cette sainte protégea-t-elle efficacement sa ville ? Toujours est-il que l’occupation musulmane y dura moins d’un siècle et qu’elle fut libérée dès 801. Mais ce grand port ne pouvait pas rester indifférent au sort des chrétiens enlevés par les pirates barbaresques. C’est là qu’en 1218, le saint languedocien Pierre Nolasque fonda l’ordre des Mercédaires, encore appelé Ordre de Notre-Dame-de-la-Merci (en latin : Ordo Beatae Mariae Virginis de Redemptione Captivorum), pour racheter les malheureux réduits en esclavage dans les bagnes d’Alger et de Tunis et éventuellement, prendre leur place. Dans la cathédrale, une chapelle commémore cette fondation. Et dans celle du Saint Sacrement, une relique insigne : le crucifix qui figurait à la proue du navire du Juan d’Autriche, le jour de cette victoire de Lépante qu’il remporta sur la flotte turque et qui empêcha les musulmans de réaliser leur projet de s’emparer de Rome.

20120320-090120_640x480_.jpg

A Grenade, l’Alhambra fournit à nos méditations un intéressant point de comparaison. Que signifient, en effet, ces jardins du Generalife où les fleurs, arrosées de ruisseaux, s’épanouissent sous des ifs taillés, à l’abri d’un soleil trop ardent ? ces salles ouvertes sur des pièces d’eau ou des fontaines, ces fines colonnettes, ces élégantes arabesques et inscriptions calligraphiques ? les délices de la paix de l’Oumma, celle qui règnera sur le monde quand le djihad, partout victorieux, n’aura plus de raison d’être et que les guerriers pourront se reposer ! Et s’occuper à quoi, pour tuer le temps ? à jouer aux échecs ? à écrire des poèmes sur les roses ? à fumer le narghileh ? à écouter un joueur de luth ? à boire du thé à la menthe, en dégustant des gâteaux au miel ? à honorer leurs quatre épouses et multiples concubines, qui, enfermées dans le harem, attendent docilement d’être « labourées » ? En espérant, au jour de leur mort, aller rejoindre dans le paradis d’Allah les houris que Mahomet leur aura préparées ? C’est un idéal, ça ?

20120320-084756_640x480_.jpg

A supposer même que le Calife adhère à une confrérie « soufie », qui est ce que l’Islam possède de plus mystique et de plus pacifique, pensez-vous qu’il arrive seulement à la cheville du plus modeste moinillon, de la plus humble novice qui se prépare à faire vœu de pauvreté, de chasteté et d’obéissance ? à passer sa vie entière à soigner les lépreux ou les clochards ? à se faire prisonnier ou prisonnière volontaire pour n’avoir d’autre occupation que Dieu ? Et à aimer ses ennemis et à prier pour eux ? Or les ordres religieux n’ont pas disparu de l’Espagne. Si, il est vrai, les Carmes déchaux de Tolède portent des chaussures et des blues jeans, ne sont plus que cinq, et sont devenus de très bons et très aimables hôteliers, il y a encore des Carmélites qui prient derrière leurs grilles à Avila et à Getafe.

20120318-085858_480x640_.jpg

Il y a encore, à Montserrat, des bénédictins que nous avons entendus chanter les vêpres aux pieds de l’antique Vierge Noire, appelée tendrement par les Catalans la « brunette », la Moreneta, et nous n’oublierons pas la petite chapelle, juste derrière la Moreneta, où, le lendemain matin nous avons eu la messe du dimanche. Il y a encore des Cisterciens à Poblet et ils recrutent !

20120323-103559_640x480_.jpg

Et ils reprennent doucement le rôle civilisateur qui a été le leur dans le haut Moyen Âge en faisant de l’hôtellerie de leur magnifique monastère, qui attire tant de touristes et de pèlerins, une école hôtelière où on essaye de retrouver les anciennes recettes monastiques et où on ne sert que les aliments naturels et le vin produits par les moines. Nous y avons déjeuné et c’était bon ! Et dans la grotte de Manrèse où il a écrit ses Exercices spirituels, saint Ignace de Loyola, sinon en corps, du moins en esprit, continue à prier pour que ses Jésuites restent dignes de saint François-Xavier et de tant d’autres lumières de leur ordre.
C’est pourquoi, dans la chapelle Royale attenante à la cathédrale de Grenade, nous avons vénéré les tombeaux de Ferdinand d’Aragon et de son épouse Isabelle de Castille, ceux qui ont mis le point final à la domination musulmane sur l’Andalousie, auxquels le Pape de l’époque a décerné le titre de « Reyes catolicos » et admiré, dans une vitrine, l’épée de Ferdinand et la couronne d’Isabelle.

Tout cela, ce sont des braises toutes prêtes à faire reflamber l’antique ferveur de la chrétienté et à convertir nos envahisseurs musulmans, surtout si la Sainte Vierge, qui nous a donné tant de preuves de sa puissance, vient à s’en mêler ! Ne raconte-t-on pas que dans ces tout premiers temps du christianisme où saint Jacques le Majeur était parti évangéliser l’Espagne, alors qu’il était découragé par trop d’échecs et pensait à retourner en Palestine, la Sainte Vierge encore vivante, par quelque effet de bilocation, vint le trouver et lui remit un pilier sur lequel il pourrait construire son église, le fameux Pilar sur lequel repose la petite mais très vénérée statuette de Nuestra Señora del Pilar, ce pilier que, par une petite ouverture pratiquée par derrière, on peut toucher, baiser, faire toucher à son chapelet !
Saint Thérèse avait un ami, saint Jean de la Croix, qui fit lui aussi, un bout de chemin avec nous. En qualité de réformateur de l’ordre carmélitain, il eut pas mal à souffrir de ses frères qui, rebelles à sa réforme, l’enfermèrent dans un cachot pieusement réstitué au Carmel de Tolède où nous couchâmes. Il écrivit La montée du Carmel (la subida del Monte Carmelo) où il explique le rôle actif de l’âme dans son ascension vers Dieu. Or l’Espagne ne manque pas de montagnes qui peuvent servir de symboles et nous rappeler cette subida que nous aurions tout intérêt à faire pour le salut de notre âme. Celles de Montserrat sont faites de rochers nus et déchiquetés. D’autres sont couvertes de neige. A l’aller, comme au retour, le Canigou dans toute sa splendeur. Et surtout, au-dessus de Grenade, la Sierra Nevada ! Et, le croiriez-vous, après une matinée lumineuse à Grenade, en route vers Tolède, nous vîmes le ciel se brouiller et tomber quoi ? de la neige ! Tolède sous la neige !

20120322-075509_640x480_.jpg

A Avila, un froid de loup, des fleurs de givre sur le pare-brise des voitures et d’Avila jusqu’aux abords de Madrid, toute la campagne d’un blanc immaculé, de cette pureté qui devrait être celle de nos âmes si nous avions profité à fond de ce pèlerinage !

Jacqueline Picoche

La route saint Philibert

couverture_450x640_-2.jpg

Nous avons la joie de vous annoncer la parution du 6ème carnet de route:

la route saint Philibert

édité par l’Imprimerie MG à Pernes les Fontaines,

Le livre coûte 20 € + frais d’envoi. Il comporte 30 pages-photos, de nombreux croquis réalisés par l’auteur en 230 pages au total.

Pour vous le procurer, adressez vos demandes à

Robert et Claudia MESTELAN
64 rue de la Frâche
84740 Velleron
Tél. 04 90 20 08 70
atelierloubarri@free.fr

Vous le trouverez aussi à la Librairie Clément VI à Avignon

à l’Abbaye Sainte Madeleine du Barroux

et

à l’Abbaye Notre Dame de l’Annonciation du Barroux

st_philbert_168_web-4.jpg

Bonne lecture et bonne route avec saint Philibert !

carte_ROUTESTPHILIBERT_640x615_-2.jpg